piątek, 27 września 2013

Dzień #3 (171 dni do końca)

DZIEŃ #3
Mamo już trzeci? Po trzydziestu powinnam zauważyć efekty, chociaż z tego co mówi Chodakowska, powinnam pierwsze widoczne mieć już po 10 treningach. Hmmm sprawdźmy czy mówi prawdę! Będę pogromcą mitów. Zawieruszyło mi się gdzieś zdjęcie (tak, na serio to wiem dokładnie, gdzie jest, ale tylko udaję...że go nie ma :) ), zrobione tydzień temu. Porównamy, czy znów Ewa będzie tak samo skuteczna.

Cel to 60 kg.

Dziś Skalpel z Ewcią. Znów wrzasków i krzyków końca nie było widać. Na szczęście mam wspieraczy. Mój Chrapajło przestał być chrapajłem i stał się Anginkiem Królewskim, zaś mój psiak znów postanowił skakać pomiędzy moimi nogami, akurat w momencie, w którym już ledwo...już piekło...już ogień i już chcę nogę opuszczać, a tu NIEEE, głowa psa. Mord w moich oczach mu nie przeszkadzał, ze spokojem, i mam wrażenie, że też z lekką ironią, patrzył na mnie, kładąc mi głowę pomiędzy nogi, gdy Ewa mówi : "Wytrzymaj! Jeszcze 20...". Nigdy w życiu nie życzyłam nikomu tak źle, jak tej na ekranie i tej głowie pomiędzy ćwiczącą nogą a tą ,na której leżała głowa mojego psa. Słyszę :" Wyizoluj część ciała, na którą aktualnie pracujesz" . "Nie mam wyjścia" warczę pod nosem.
Przez cały trening *urwom i *ujom pozwoliłam wylecieć z mojego gardła, na co mój Chory Anginek " Dasz radę kochanie". Leżał małpiszon w ciepłym łóżeczku, z nosem w komputerze, soczek, jabłuszka, cieplutko... Ja Ci dam radę *urwa....

Jutro zrobię jeszcze raz. Było fajnie, jak Ewa powiedziała, że już po krzyku. I zdecydowanie po krzyku było.
To powinna być terapia dla sfrustrowanych wrzaskunek, takich jak ja.

P.S.
Woda... woda... woda. Chyba pokocham.


czwartek, 26 września 2013

DZIEŃ #2 ( do końca jeszcze 172 dni)

DZIEŃ #2
Dziś oszczędnie, bo w domu zaczęła panować angina. A ja nie chcę sobie robić znów długich przerw, bo później trudno mi wrócić.
Zatem dziś malutko, aczkolwiek zrobiłam Day 1 Squatów + 8 min ABS.

Ale chyba najwięcej stresu i kalorii kosztował mnie mój Chrapajło. Panie, które wiedzą, czym jest chory mężczyzna... domyślają się pewnie co czuję. Te zaś, które jeszcze sobie nie zdają sprawy wielkości wyzwania, jakie podjęłam opiekując się chorym mężczyzną, na pewno są najszczęśliwszymi kobietami na świecie. Błagam, zamieńcie się :) .

Mnie samą bierze... Obym się tylko nie rozłożyła.

Jutro ważny dzień.

P.S.
Czy używacie naturalnych "pomocników" do spalania tłuszczu? Jakich?


środa, 25 września 2013

come BACK be fit

DZIEŃ #1
Zaczęłam tak na prawdę już dawno.Po wielu perturbacjach zdrowotnych i tzw inaczej "innych", postanowiłam ZNÓW wziąć się za siebie. Ciekawostka -> założyłam się o 1000 zł, że do 18 marca 2014 roku, będę miała najcudowniejszą sylwetkę świata. Jest o tyle ciężko, że zostało mi 174 dni. Więc od dziś 174 wpisy... 174 dni harówy na ciało...i na 1000 zł?
Defacto termin przesunął się na kwiecień ( cieszyć się?), ponieważ mój NIEDOWIAREK (tak go roboczo nazwijmy) siedzi w Anglii i tam urządził sobie Zimowisko.
W żaden sposób nie będę się promować. Pozwolę tej stronie egzystować i osiągnąć facebookowo medialny sukces lub porażkę. To dla mnie ma być motywacja. Chciałabym wchodzić i codziennie pochwalić się, że coś, cokolwiek poczyniłam w kierunku dążności ku doskonałości. Choć to pojęcie, jak wszystkie abstrakcyjne, można by przemyśleć w tą i na zad.

Dziś zrobiłam SKALPEL II z programu Ewy Chodakowskiej. Niby taka zła, i tak ludzi hejtują, i zaraz z lodówy wyskoczy, ale szczwana co zrobiła to zrobiła. Co tylko wspomnę o niej, to wszystkie wiedzą o co chodzi. Modna jest teraz to i ja poszłam za głosem modowego trendu, i będę FIT.

Wrzasków i stękań co nie miara. Mój pies patrzył się na mnie z niemałym przerażeniem. Zaś mój Chrapajło Niedźwiedzi z łóżka tylko krzyczał wspierająco "Dasz radę kochanie". I dałam radę śpiewająco. Yoga po wczorajszej zumbie, i na bolący od kilku dni kręgosłup okazała się genialnym pomysłem. Fakt, że z powodu tyłka i brzucha...a może z powodu tłuszczu? Kto wie? ! Robiłam mniej niż chuda i wysportowana i giętka jak marzenie Karen... ale starałam się.

Oczywiście wmawianie sobie, że kręgosłup siada bo GRUBA JESTEM jest też najlepszym dowodem na to, że muszę mieć MILIONPIĘĆSETSTODZIEWIĘĆSET motywatorów do ćwiczeń. Tak mam.

Dzień pierwszy za mną.
Jeszcze 173.
Życzę samej sobie powodzenia i wytrwałości.

P.S.
Uczulenie na czekoladę to kara, czy błogosławieństwo?